Forum Metoda Silvy  samokontrola umysłu Strona Główna Metoda Silvy samokontrola umysłu
Praktycy MS - Zorganizowana grupa
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Kiedy się nie udaje ...
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Metoda Silvy samokontrola umysłu Strona Główna -> Co CIEBIE interesuje - o c
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Lianna




Dołączył: 24 Lis 2007
Posty: 302
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Poznań

PostWysłany: Pią 16:55, 07 Gru 2007    Temat postu: Kiedy się nie udaje ...

Wczoraj zmarło dziecko kogoś z mojego najbliższego otoczenia. Od trzech lat chłopiec walczył z rakiem - kolejne operacje, chemioterapie, zapalenie płuc, sepsa, krwiaki mózgu... Lekarze mówili, że to cud, że ciągle żyje. Wszyscy wierzyli, że wyzdrowieje, że w końcu się uda... Wspierali go w miarę możliwości - miłością, najnowszą wiedzą na temat leczenia, wizualizacjami... A mimo to... Wszystko na próżno.
Kiedy nie spełniają się nasze marzenia, można sobie powiedzieć, że widocznie nie były dla nas odpowiednie. Ale - to ... ?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Stoka




Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 2259
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 18:07, 07 Gru 2007    Temat postu:

Jedynie można tak powiedzieć...
To co najlepsze.
Bywa ,że czas przynosi odpowiedzi ,ale musi upłynąć , by zrozumieć ,Dlaczego tak sie stało
Powrót do góry
Zobacz profil autora
reggina




Dołączył: 05 Wrz 2007
Posty: 684
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Bydgoszcz

PostWysłany: Pią 22:34, 07 Gru 2007    Temat postu:

Jeżeli wierzymy, że człowiek ma także wymiar energetyczny, duchowy, istniejący bez ciała, to śmierć nie jest niczym strasznym, a życie w tym konkretnym wcieleniu nie jest wartością najwyższą. Przecież to dziecko ma prawo rozwijać się dalej w innych warunkach, być może już bez ciężkich chorób. Dziecko to nie własność rodziców ani sposób na ich uszczęśliwianie. To oddzielna istota, która ma prawo i wręcz powinna iść własną drogą. I właśnie to zrobiła. Najlepsze wyjście, to pozwolić mu odejść, uwolnić w swoich sercach. Jak rodzice dadzą zmarłemu dziecko wolność, to odczują ulgę. Oby udało im się to zrobić jak najszybciej.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hanah




Dołączył: 13 Paź 2007
Posty: 1127
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: trójmiasto

PostWysłany: Pią 23:05, 07 Gru 2007    Temat postu:

O dzieciach mówi się aniołki. Jeżeli umierają szybko ,nie mają szansy na złe wybory. W książce E.Swedenborga ( którego opisy tamtego świata są bardzo zbliżone do opisów OBE i świadomego śnienia, a może nawet tego co opisuje Stoka z powrotu z tamtej strony-ale nie chcę się tu wypowiadać bo to ona może tylko coś powiedzieć) i linku który zamieściłam w dziale ezoteryki ( chyba), małe dzieci po drugiej stronie wzrastają duchowo bardzo wysoko, bez narażenia na wspomniane wczesniej złe wybory. Być może są szansą dla nas samych abyśmy przez cierpienie nauczyli się czegoś ważnego. Czegoś, czego w inny sposób nie umiemy sie nauczyć. Powinnyśmy być im wdzięczni i kochać je za to. Ludzie którzy doświadczyli cierpienia ,są innymi ludźmi. Wie o tym każdy kto sam cierpiał.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lianna




Dołączył: 24 Lis 2007
Posty: 302
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Poznań

PostWysłany: Pią 23:36, 07 Gru 2007    Temat postu:

Jeśli nawet cierpienie uszlachetnia, to przecież... Nie, to nie tak. Rozumiem, co piszecie. I dobrze wiem, że wzrastamy w cierpieniu, rozwijając się duchowo.
Ale jednak każdy dąży do szczęścia. I MS też m.in.jest w zasadzie po to, żebyśmy mogli bliżej naszych marzeń znaleźć się już teraz, a nie po drugiej stronie...
... Po prostu trudno mi się z tym pogodzić.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
reggina




Dołączył: 05 Wrz 2007
Posty: 684
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Bydgoszcz

PostWysłany: Pią 23:54, 07 Gru 2007    Temat postu:

Szczęściem rodziców jest szczęście dziecka podobno...
Dlaczego uważasz, że to dziecko nie jest teraz szczęśliwe?
To tak jakby wyprowadziło się z domu i poszło własną drogą. Widocznie było już na to gotowe. A rodzice mieli szczęście towarzyszyć mu w przygotowaniach i jak widać dobrze sie z tego wywiązali. Oczywiście, że mają prawo tęsknić, to każdy zrozumie, ale nie jest dobrze gdy śmierć bliskiej osoby traktuje się jak skierowane przeciwko sobie cierpienie. Niestety tak to mamy społecznie ustawione, egoistycznie strasznie Confused
Ciekawe jakie ci rodzice mieli marzenia i wyobrażenie szczęścia... czyżby plany związane z dzieckiem... a może ono wcale tego nie chciało...
Wierzę, że stało się tak, jak dla dziecka najlepiej - więc kto kocha to dziecko nie może być nieszczęśliwy... ale może tęsknić...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lianna




Dołączył: 24 Lis 2007
Posty: 302
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Poznań

PostWysłany: Sob 0:45, 08 Gru 2007    Temat postu:

reggina napisał:
Dlaczego uważasz, że to dziecko nie jest teraz szczęśliwe?


Reggino, przecież nic takiego nie napisałam. Wspominając o dążeniu do szczęścia miałam na myśli tych, którzy zostali, głównie jego rodziców.
Z tego, co wiem, nie mieli żadnych planów. Ja, nie mogąc się pogodzić z tą sytuacją, myślę też głównie o nich. O tych, dla których pustka stanie się odtąd codziennym doświadczeniem.
Jeśli by na sprawę patrzeć tak, jak proponujesz, obawiam się, że życzenia "sto lat" powinny być objawem złego wychowania albo niedobrych intencji. Tak to już jest, że jak kogoś kochamy, chcemy być z nim, cieszyć się jego szczęściem i wspierać w trudniejszych chwilach. Nie uważam, że to egoizm.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
reggina




Dołączył: 05 Wrz 2007
Posty: 684
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Bydgoszcz

PostWysłany: Sob 1:22, 08 Gru 2007    Temat postu:

Nie napisałaś, ale to logiczna sekwencja przyczynowo-skutkowa, jak dla mnie.
Jeżeli uszczęśliwia mnie czyjeś szczęście, to można z tego wnioskować, że jeżeli z powodu tego kogoś czuje się nieszczęśliwa, to widać zakładam, że też jest nieszczęśliwy... bo przecież gdyby tak nie było, byłabym nadal szczęśliwa...tylko odczuwałabym tęsknotę i brak tej osoby.
Jeżeli rodzice będą się teraz skupiać na pustce, to znaczy, że obarczyli to dziecko odpowiedzialnością za własne szczęście. Na pewno mieli plany, bo tak to mamy społecznie ustawione, że oczekujemy różnych rzeczy od naszych dzieci, między innymi tego, że nas przeżyją. Gdy nie spełniają sie nasze oczekiwania, odczuwamy frustrację. Jesteśmy nieszczęśliwi, bo straciliśmy coś, co jak uważaliśmy nam się należało - więc jest to egoizm. To raczej miłość do własnego odczuwania miłości, a nie do drugiej istoty jako takiej.

Cytat:
chcemy być z nim, cieszyć się jego szczęściem i wspierać w trudniejszych chwilach

my chcemy - zauważyłaś? właśnie o tym mówię - myślimy o sobie, o tym, czego my chcemy, a nie ta druga osoba

Cytat:
Jeśli by na sprawę patrzeć tak, jak proponujesz, obawiam się, że życzenia "sto lat" powinny być objawem złego wychowania albo niedobrych intencji.

Niby dlaczego? Przecież nie napisałam, że życie jest czymś złym, a jedynie, że nie jest najwyższą wartością. A zatem: żyj 100 lat, ale nie za wszelką cenę. Żyj, dopóki możesz się tu rozwijać. Gdy osiągniesz wszystko, co było Ci w rozwoju potrzebne, idź spokojnie własną drogą - to jest Twoje i każdego święte prawo.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lianna




Dołączył: 24 Lis 2007
Posty: 302
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Poznań

PostWysłany: Sob 1:41, 08 Gru 2007    Temat postu:

reggina napisał:
...tylko odczuwałabym tęsknotę i brak tej osoby.
Jeżeli rodzice będą się teraz skupiać na pustce, to znaczy, że obarczyli to dziecko odpowiedzialnością za własne szczęście.

Tęsknota i brak to właśnie w moim odczuciu w pierwszej fazie rozpaczy spowodowanej żałobą - pustka.

reggina napisał:
.Na pewno mieli plany, bo tak to mamy społecznie ustawione, że oczekujemy różnych rzeczy od naszych dzieci, między innymi tego, że nas przeżyją.

Kwestia tego, które "my" oznakuje się pogrubioną czcionką. Chwyt retoryczny, w obydwu przypadkach. Bo ja np. jeszcze nie mam własnych dzieci, więc niczego od nich nie oczekuję Confused Ale czy to powód, żeby chwytać za słowa?

Myślę, że co do ostatniej sprawy się zgadzamy, tylko może mówimy/piszemy o tym inaczej. Ale to nie zmienia faktu, że widząc cierpienie tych rodziców, współczuję im, zamiast mówić sobie czy komukolwiek innemu, że niedoskonale kochali swoje dziecko.
A w ogóle to tyle we mnie dzisiaj goryczy, że chyba powinnam skończyć pisać, bo nie chciałabym wcale się tu kłócić.
Temat założyłam, by dać wyraz temu, że nie zawsze "cuda" zdążają na czas. I że nie w każdej sytuacji tak samo łatwo zaakceptować rozwój wypadków odmienny od tego, który nam się wydawał najlepszy. Takie drobne potknięcie w ufności pokładanej w sens każdego "przypadku".
Powrót do góry
Zobacz profil autora
reggina




Dołączył: 05 Wrz 2007
Posty: 684
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Bydgoszcz

PostWysłany: Sob 2:13, 08 Gru 2007    Temat postu:

Jasne, że patrzysz na to inaczej, bo sytuacja dotyka Cię osobiście.

Pisałam "my" w znaczeniu ogólnie pojętego społeczeństwa, taki jest ogólnodostępny wzorzec i zdecydowana większość w nim trwa. I chodziło mi o zauważenie wzorca, a nie chwytanie za słowa.

Oczywiście, że można tu współczuć i to jest naturalny odruch, bo ci rodzice naprawdę cierpią. IMO częściowo z własnej winy, ale to nie umniejsza wagi ich cierpienia. Po prostu trudno mi patrzeć na to, jak ludzie niepotrzebnie nakręcają własne cierpienie. To dopiero jest bez sensu Confused
Powrót do góry
Zobacz profil autora
niebieski motylek




Dołączył: 28 Wrz 2007
Posty: 428
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: dolnośląskie

PostWysłany: Sob 14:46, 08 Gru 2007    Temat postu:

Ja nie miałam wogóle pisać tutaj, ale patrząc na waszą dyskusję jednak się wtrącę.

Myślę sobie tak, zamiast skupiać się na dyskusji nt. przeżywanego cierpienia, pustki-różnie jak widzę rozumiane i w sumie każda z Was ma rację-pomyślmy na nowo. Naturalnym prawem rodziców jest czas żałoby. Po nim przyjdzie nowy, czas wspomnień, uśmiechu na myśl o tym czy innym wydarzeniu i to dla mnie jest cud życia. Ważne jest, to co wspólnie przeżyli, w czasie gdy dziecko z nimi było, wszystkie te piękne chwile, które z nim przeżyli.

Starajcie się popatrzeć na nowo, a przede wszystkim pomyśleć na nowo.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hanah




Dołączył: 13 Paź 2007
Posty: 1127
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: trójmiasto

PostWysłany: Sob 15:37, 08 Gru 2007    Temat postu:

Obsrewując tylko siebie widzę ,że faktycznie po czyjejś smierci ty tylko my "nakręcamy" się w tym bólu często nie mogąc się z niego faktycznie wyplątać. Brennan podaje ,że po śmierci człowieka, ulegają zniszczeniu 3 warstwy energetyczne aury. W hunie piszą ,że więzi aka również ulegają zerwaniu.Dlatego choć tego nie widać odczuwamy ból tych zrywanych więzi. Ból tym silniejszy im więź była silniejsza. Jezus widzac w którymś momencie rozpacz i ból po czyjejś smierci ulitował się i uzdrowił zmarłą osobę. Jest to bardzo ludzkie. Jednak może być coś takiego ,że naszym smutkiem i tesknotą wiążemy tą istotę ,która ma plan aby przejść dalej do wyższych wymiarów. I ściągana może być do przebywania z nami, choć tylko duchowo. Rozważając tą rozmowę przychodzi mi myśl ,że częściowo może być pomocna i mnie ,abym odpusciła i dała spokój osobie która już zmarła. Jednak osoby które widzą czyjąś roapacz mogą pomóc. Myślę ,że powinny nakierować osobę cieropiącą takie rozstanie na skłonienie do myślenia ,że ukochana osoba przechodzi do innego wymiaru w którym rozpocznie nowy etap życia, a my dobrymi życzeniami dla nich możemy im to ułatwiać . Wszak myśl ma energię a połączona z uczuciem materializuje się ( tego dowodziła Brennan) dlatego musimy o tym pamiętać i wspierać ukochane osoby pozytywnymi ernergiami.
Nawet jak już zmarły a może przede wszystkim.
Dlatego wszystkim dziękuję ,za uświadomienie mi tej ważnej sprawy.
Bo człowiek niby o czymś wie , a jak przyjdzie co do czego zapomina o tym. Dlatego tak pomocne jest pełne wspułczucia i empatii wsparcie dla cierpiących i umiejętność skutecznej pomocy.
Wszystkim uczestniczacym w tej rozmowie serdecznie dziękuję.
A zwłaszcza Liannie za poruszenie tego tematu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lianna




Dołączył: 24 Lis 2007
Posty: 302
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Poznań

PostWysłany: Sob 16:07, 08 Gru 2007    Temat postu:

Hanah napisał:
Wszystkim uczestniczacym w tej rozmowie serdecznie dziękuję.
A zwłaszcza Liannie za poruszenie tego tematu.


Dzięki, Hanah. Już zaczynałam sobie wyrzucać, że w zasadzie poruszyłam temat "nie na temat" Confused i że w końcu jakiś moderator tu wkroczy Wink

Aktualnie wysyłam rodzicom chłopca mentalne paczki z siłą i dobrą energią i wizualizuję ich otoczonych białym światłem, spokojnych... Tyle mogę dla nich zrobić. A dla siebie? Dopiero, kiedy doświadczę czyjejś śmierci, przekonam się, czy będę potrafiła wszystko, co tak mądrze tu przedstawiacie, zastosować w praktyce.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Stoka




Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 2259
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Sob 19:06, 08 Gru 2007    Temat postu:

niebieski motylek napisał:
Ja nie miałam wogóle pisać tutaj, ale patrząc na waszą dyskusję jednak się wtrącę.

Myślę sobie tak, zamiast skupiać się na dyskusji nt. przeżywanego cierpienia, pustki-różnie jak widzę rozumiane i w sumie każda z Was ma rację-pomyślmy na nowo. Naturalnym prawem rodziców jest czas żałoby. Po nim przyjdzie nowy, czas wspomnień, uśmiechu na myśl o tym czy innym wydarzeniu i to dla mnie jest cud życia. Ważne jest, to co wspólnie przeżyli, w czasie gdy dziecko z nimi było, wszystkie te piękne chwile, które z nim przeżyli.

Starajcie się popatrzeć na nowo, a przede wszystkim pomyśleć na nowo.

Załoba jest potrzeba nam .To my musimy Wypuścić stratę z rąk .Stąd zwyczajowo ona rózni sie długością. Parę miesiecy po ciotce i wujku i co najmniej rok po najbliższych. To nie jest wyssane z palca .Kultura ludowa jest baaaaaardzo mądra.
Nie jest tez dobrze przedłużąć żalu w nieskończoność, bo nie wypuszczenie straty z rąk, owocuje depresją.
Matka nigdy dziecka nie zapomni ..ale musi zyc dla następnych
Ostatnio usłyszałam taką radę ;
-Zyć dalej i kochać tych ,którzy zostali
Po roku żąłoby łatwiej te słowa sie rozumie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agent
Administrator



Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 732
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Śląsk

PostWysłany: Sob 23:40, 15 Gru 2007    Temat postu:

No, no! To pierwszy temat jaki czytam po urlopie!
CIeszę się, że moja genialność własnie tak wybrała.
Mozna by skomentowac tą dyskusję, ale ja tylko Wam podziękuję za nią!!! Sporo mi uświadomiła. To egocentryczne, ale mam wrazenie, że dyskutowałyscie własnie dla mnie. Niektóre zdania skopiuję do notatnika, żeby mi nie umknęły!. Dzięki!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Metoda Silvy samokontrola umysłu Strona Główna -> Co CIEBIE interesuje - o c
Idź do strony 1, 2  Następny
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 - 2005 phpBB Group
Theme ACID v. 2.0.20 par HEDONISM
Regulamin