Forum Metoda Silvy  samokontrola umysłu Strona Główna Metoda Silvy samokontrola umysłu
Praktycy MS - Zorganizowana grupa
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Uzdrawianie metapsychiczne
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Metoda Silvy samokontrola umysłu Strona Główna -> Co CIEBIE interesuje - o c
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Agent
Administrator



Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 732
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Śląsk

PostWysłany: Sob 0:34, 08 Wrz 2007    Temat postu: Uzdrawianie metapsychiczne

Uzdrawianie metapsychiczne to temat, dla którego zainteresowałam się MS. Stąd mam życzenie, aby taki dział powstał
Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Limonka




Dołączył: 08 Wrz 2007
Posty: 106
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Nie 16:59, 09 Wrz 2007    Temat postu:

Na wstępie uprzedzam, że to raczej smutna opowieść. Ale wspomnienia naszły mnie właśnie teraz i może to też, jak wszystko na tym świecie, ma swoją przyczynę...

Pamiętacie jeszcze, jak na listach przebojów królowała swego czasu piosenka zespołu Bajm - "Józek, nie daruję ci tej nocy?" Gdy byłam na weselu młodszego brata mojego męża, furorę zrobił ten właśnie przebój Beaty Kozidrak. Zjawiło się sporo rodziny, między innymi ludzie, których jeszcze nie znałam. Do takich należał Józek (daleka rodzina mojego męża) który razem z żoną przyjechał z Góry Kalwarii. Sympatyczny, wysoki i szczupły brunet w średnim wieku, z bródką. Dusza towarzystwa. Widziałam go wtedy pierwszy i ostatni raz. Jadł, pił, tańczył, śmiał się...

Hej, ty wiesz, jak silna jest twa władza
dyskretny śmiech do szału doprowadza mnie.
Pewność mam, że dziś mi nie uciekniesz

Józek, nie daruję ci tej nocy!!! - ryczała cała sala ze śmiechem, patrząc na Józka. Szampańska zabawa, same przyjemne wrażenia.

Niedługo potem wieść obiegła rodzinę, że Józek jest w szpitalu, cierpi na nowotwór. To był październik 1998. A ja od czerwca dokładnie tamtego roku byłam absolwentką kursu metody Silvy. Postanowiłam użyć swoich nowo nabytych umiejętności, żeby pomóc Józkowi zwalczyć chorobę, choć nie miałam z nim kontaktu.

Oto dosłowny zapis mojej sesji z Józkiem, zrobiony natychmiast po wyjściu ze stanu alfa, aby żaden szczegół mi nie umknął:

******************

1998-10-10
To jest relacja z 25-minutowego spotkania z Józkiem na planie mentalnym w poziomie alfa. Zastanawiałam się, komu mogłabym pomóc w kłopotach zdrowotnych, ciesząc się z mojego rychłego wyleczenia z grypy. Doszłam do wniosku, że Józek będąc chorym na chorobę nowotworową na pewno najbardziej ze znanych mi osób tej pomocy potrzebuje. Weszłam w alfa, a następnie zeszłam na poziom laboratorium. Postanowiłam zaprosić go najpierw do mojego laboratorium i porozmawiać z nim, zapytać, jak się czuje itd. Wcisnęłam przycisk w poręczy fotela i powoli białe drzwi od windy zaczęły wsuwać się w podłogę, odsłaniając puste wnętrze kabiny. Opadły już do połowy, a ja dalej go nie widziałam. Gdy drzwi opuściły się jeszcze niżej, wiedziałam już dlaczego – po prostu Józek siedział na wózku inwalidzkim, dość nisko. Wyglądał okropnie: zestarzały, wychudzony, kości mu sterczały, posiwiałe broda i wąsy. Głowa, szyja, klatka piersiowa i zgięcia łokciowe zabandażowane, z rąk wystawały mu igły. Nie był w stanie wstać z wózka. Na sobie miał piżamę; perłowo-popielatą, w drobne czarne paseczki i grubsze liliowe. Głowa wręcz opadała mu pod własnym ciężarem. Przywitał mnie słowami: Mówienie sprawia mi trudność. Powiedziałam, że domyślam się tego i żeby kontaktował się ze mną telepatycznie. Od tego momentu mówił do mnie myślami, a ja wszystko rozumiałam. Zapytałam go, jak się czuje, a on odpowiedział, że bardzo cierpi. Odczuwa ból i mdłości. Powiedziałam, że chcę mu pomóc, że zamierzam wejść w jego ciało i oczyścić je z nowotworu. Gwałtownie zaprotestował i powiedział, że chce umrzeć. Przeraziłam się i wykrzyknęłam: Ale dlaczego?! Usłyszałam odpowiedź: Nie możesz sama mi pomóc. Nie martw się, śmierć nie boli. Zapytałam: Skąd wiesz? Przecież jeszcze nie umarłeś! Walcz, a ja ci pomogę! Ten dźwięk, który teraz słyszysz przeze mnie, to uzdrawiający dźwięk alfa. Uzdrowił już wielu ludzi, więc podziała korzystnie i na ciebie. Mówiąc to skierowałam falę dźwiękową w jego kierunku, ale on błyskawicznie wyciągnął otwartą rękę i odbił falę z powrotem do magnetofonu. Oznajmił: Ja sam jestem śmiercią. Moje cierpienia wkrótce się skończą. Chcę spokoju. Dziękuję ci, że chcesz mi pomóc, ale nie możesz, ponieważ ja nie chcę żyć. Załatwiłem już wszystkie sprawy tu, na ziemi. Żyłem intensywnie. Mojego życia starczy na następne 48 lat. Wypełniłem już swoje zadanie i chcę spokojnie odejść. Pożegnaj ode mnie wszystkich, których nie zobaczę w tym wymiarze. Mówiąc to odjechał w kierunku windy, wjechał do niej i odwrócił wózek przodem do mnie. W tym momencie zobaczyłam, że siedzi na swoim wózku ubrany w czarny garnitur i krawat oraz białą koszulę, znów ma czarne włosy i wąsy, a po bandażach nie zostało ani śladu. Uśmiechnął się do mnie i drzwi windy zamknęły się ku górze. Powiedziałam w ślad za nim, że niech jego życzenie lub coś lepszego stanie się udziałem jego i wszystkich z tym związanych i że życzę mu tego, co będzie dla niego najlepsze.

********************

Nie minęło 6 miesięcy od tej sesji, a Józek już nie żył, mimo tego, że lekarze i rodzina byli dobrej myśli. Nikt nie wierzył, że On umrze, a ja to po prostu WIEDZIAŁAM i nic nikomu nie powiedziałam...

Od tej pory nie starałam się już pomagać komukolwiek w jego kłopotach zdrowotnych, zajęłam się sobą i swoim własnym życiem, które układało się coraz lepiej i lepiej, a z biegiem lat szczegóły tamtego wydarzenia zaczęły się zacierać w mojej pamięci. Już prawie udało mi się zapomnieć, choć bardzo to przeżyłam. A teraz ta sprawa do mnie wróciła razem z tym forum. Odnalazłam w starych archiwach komputera ten zapis, przeczytałam go i czułam, że powinnam się tym przeżyciem podzielić. Nie wiem, dlaczego. Być może ja sama wreszcie dojrzałam do tego, aby coś więcej z tego zrozumieć, a może jest ktoś inny, kto ma nauczyć się czegoś z mojego doświadczenia?...

Tyle lat minęło, a ja znów mam łzy w oczach... Józek, nie daruję Ci tej nocy...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Stoka




Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 2259
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Nie 19:06, 09 Wrz 2007    Temat postu:

To nie jest smutne.
Tylko w naszej kulturze śmierc kojarzy sie negatywnie .

Popatrzmy jak inaczej ona wygląda np w Meksyku ,czy u Cyganów. Oni sie cieszą z wyzwolenia duszy.
Tak sie składa ,że przezyłam śmierć kliniczną.
Osobiście to czego doświadczyłam, jeszcze bardziej zacheciło mnie do ćwiczeń MS.
Gdyż wizualizacje bardzo przygotowują do przejścia na drugą stronę.
Może opiszę to w któryms z fantastycznych Topiców poniżej.

Chce jednak powiedzieć iż to co najbardziej utkwiło mi w pamieci- to fakt,że my ustalamy sobie Plan na zycie Tutaj.
To my, nie Bóg - złośliwy starzec z broda,jak myślimy - nawymyślaliśmy sobie tyle lekcji do przerobienia.
My sami przed urodzeniem sie -bylismy bardzo ambitni.
Jedni zaplanowoali sobie choroby , inni nieudany związek itp itd.

To są lekcje ,z których mamy wyciągnąć wnioski , a nie stac sie ich ofiarami.

W kościele mówimy -Bóg dał Ci wolną wolę wyboru .
Metoda Silvy mówi - możesz myśleć negatywnie , ale możesz myśleć pozytywnie.

Możesz wybrać .....

Jednak swojego planu życiowego ,albo losu -jak kto woli - nie zmienisz.
Jezeli masz mieć tak jak ja, wypadek - to on będzie .Tylko czy będzie cieżki , czy ominiesz drugi samochód o małego słonia -to zalezy od Ciebie.
Możesz zostać ofiarą obrazoną na Bogą i innych , a możesz modyfikować swoje zycie.
Ja wybrałam MS.I dalej dokonuje tego wyboru.
Metoda Silvy nie jest gwarantem życia bez problemów.
Metoda Silvy zwykłe rzeczy załatwia od razu , a na cuda trzeba troche poczekać.
I załatwia"PO SWOJEMU".
Często mówimy ;
- Niech to lub jeszcze coś lepszego bedzie udziałem wszystkich.
To odpowiednik katolickiego;
- Niech sie dzieje wola Twoja Panie.

A co do Twoich wspomnień Limonko Smile ......
Poroszono mnie o pomoc dla umierającej 17 letniej dziewczyny z wypadku samochodowego . Robiłam w alfie co mogłam .
Ale od poczatku czułam ,ze to daremne.
Dziewczyna ,nie była gotowa na śmierć i bardzo nie chciała zostawiać swoich rodziców.
W efekcie dzieki możliwościom telepatycznym mogłam dać jej dużo dobrej energii w momencie przejścia na Drugą stronę.

Może to było największą pomocą.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ZuziaPRL




Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 188
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Orion

PostWysłany: Nie 19:50, 09 Wrz 2007    Temat postu:

Chcialabym sie zgodzic ze Stoka ale trudno mi. Zgadzam sie tylko czesciowo...
Tzn. Tak, kosciol daje nam niby wolna wole ale nakazuje aby bylo jak ma byc. Kazdy wie...nie oplaca sie rozpisywac.

Trudniej podejsc mi do drugiego stwierdzenia:
możesz myśleć negatywnie , ale możesz myśleć pozytywnie---

jesli wezme pod uwage ten "plan zyciowy" czy jak nazywa to Reiki karme.

Dlaczego 17 latenia dziewczyna musi umrzec? Dlaczego rodza sie dzieci chore na aids? Dlaczego w takich wypadkach jak wszystko zawiedzie zrzuca sie wine na przeznaczenie...Czy to jest wlasnie wola Pana, ktora zawsze wygrywa?

Czy pozytywne myslenie wystarczy naprawde? Mysle pozytywnie ale wole ubezpieczac siebie samochod czy mieszkanie. Oszczedzam rowniez na ksiazeczce lub inwestuje w akcje aby miec na "czarna godzine" jak wiadomo renty zostaja skracane i prawdopodobnie znikna kiedys- kazdy musi sam zadbac o swoj byt.

To jest myslenie nagatywne. Czy skonczy sie zle?

Pozytywne myslenie pozwoliloby mi oddac to co mam dla biednych wybrac sie na dluga pielgrzymke do Santaiago de Compostella i obserwowac znaki jakie daje mi wszechswiat. Uwazam, ze tylko wtedy mozliwe jest uslyszenia glosu przewodnikow, zobaczenia cudow- ktore tak naprawde otaczaja nas ale my nie zauwazamy ich trzymajac sie dobr materialnych.
Poprostu aby miec szczescie trzeba na to pozwolic...Chce przez to powiedziec;):
Nie sztuka jest twierdzic, ze mysli sie pozytywnie a w miedzy czasie miec pare ksiazeczek osczednosciowych i 10 ubezpieczen jakby cos sie stalo.
Bardzo smieszne wydawaly mi sie pewne osby nazywajace sie "wielkimi mistrzami" a tak kurczowo trzymajace sie dobr materialnych, norm i zycia fizycznego, ktore jest przeciez tylko ulamkiem sekundy jesli pomyslimy o wiecznosci. Rolling Eyes Very Happy Very Happy Idea
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agent
Administrator



Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 732
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Śląsk

PostWysłany: Nie 22:17, 09 Wrz 2007    Temat postu:

Limonko, ja też mam łzy w oczach...
Historia jest wzruszająca. A ja jestem teraz w podobnej sytuacji. Tyle, że z chorą osobą mam niemalże codzienny kontakt w realu. (Może to jest pomysł, zeby porozmawiac z nim w laboratorium? Mam go często w laboratorium, ale nie gadamy tylko go tam leczę) Niedawno odbyliśmy poważną rozmowę, podczas której powiedzialam:
-Zdecyduj, czy chcesz żyć czy umrzeć, bo nie mam prawa Cię tu sztucznie zatrzymywac wbrew Twojej woli!
-Ludzie odchodząc żałują swego przeszłego życia, tego co ich spotkało, tego co przeżyli, jednak nie tesknią do tego co ma przyjść, jeśli to ma być życie w szpitalach. Jeśli mogę być aktywny, to bardzo chcę żyć, jednak jeśli moje dalsze zycie ma upływać na szpitalnym łóżku, a podróże mają być tylko od lekarza do lekarza to wolałbym uniknąć.

To mi dało do myślenia. Faktycznie, przeciez nie znam wszystkich okoliczności dotyczących uzdrawianej osoby. Nie mam intencji działać wbrew woli tej osoby, nie mam tez takiego moralnego prawa. Chcę pomagać zakładając, ze chory oczekuje tej pomocy, jednak czasem to załozenie może być błędne.
Jest na seminarium Ultra taka technika "Projekcja świadomości do centrum galaktyki" Używałam jej tylko raz (z założenia stosuje ją się tylko do problemów nierozwiązywalnych w żaden inny sposób i po wykorzystaniu wszelkich innych możliwości), właśnie w sprawie tej chorej, a bliskiej mi osoby. W technice tej n ie programuje się rozwiązania. Kwintesencją sa słowa: "Niech najlepsze rozwiązanie stanie się faktem dla wszystkich związanych z tą sytuacją" Nie zawsze jest to rozwiązanie jakiego byśmy sie spodziewali, po prostu najlepsze rozwiazanie. Tak jak Ty zaakceptowałaś takie rozwiązanie.
Prosze Cię Limonko pomagaj czasem innym w kłopotach zdrowotnych, bo założenie, że inni oczekują/potrzebuja naszej pomocy tylko czasem jest błedne.

Nie wiem czy tylko mi był potrzebny Twój post. Dziękuję Ci.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Darco




Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 229
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Opole

PostWysłany: Nie 22:46, 09 Wrz 2007    Temat postu:

Witam. Czytając post Limonki w moich oczach zakręciły się łzy... Tak bardzo rozumię co przeżywała. Mój ojciec odszedł prawie dwa tygodnie temu, bardzo cierpiał, miał nowotwór płuc. Jedenaście lat temu miał wylew, był całkowicie sparaliżowany, zdany całkowicie na naszą opiekę. Jego stan wiele razy był już bardzo zły, widziałem w jego oczach chęć śmierci a jednocześnie strach przed nią. Nie pozwalaliśmy mu umrzeć, taki jest fakt. Wynikało to wydaje mi się z naszej miłości do niego, a może strachem przed tym, że umrze, czyli można powiedzieć było to zachowanie (nasze) egoistyczne. Prawdziwa miłość na tym nie polega, zrozumiałem to dopiero niedawno. Widziałem, że bardzo cierpi, zacząłem wizualizować najlepsze dla niego rozwiązanie, na myśli mając śmierć. Poprosiłem także osoby, jeszcze na tamtym forum o pomoc w medytacji, ja wylatywałem z alfy, nie mogłem się skupić na medytacji, być może mój tata już nie chciał mojej pomocy. Tata po trzech dniach zmarł, pewna osoba natrafiła na jego śmierć i pomogła mu przejść, jeszcze raz bardzo za to dziękuję. Pisała mi że tato odchodził z ulgą, zresztą widziałem jego spokojną twarz w trumnie. To wszystko jest jeszcze dość trudne i zbyt świeże, jednakże te doświadczenie nauczyły mnie tego, iż kochać to nie tylko trwać przy kimś, ale również pozwolić odejść.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Stoka




Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 2259
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 0:03, 10 Wrz 2007    Temat postu:

To wszystko prawda i można powiedzieć - nic dodać, nic ująć -czyli amen.
Jednak póki jesteśmy Tutaj pomagajmy innym.
Nie interweniujmy , bo nie zanamy ich planów , albo jak wolicie Planów Boga.
Jednak możęmy zrobić wszystko co w naszej mocy i powiedzieć ;
-Niech to albo coś lepszego będzie udziałem moim i innych .
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Limonka




Dołączył: 08 Wrz 2007
Posty: 106
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 14:05, 10 Wrz 2007    Temat postu:

Stoka napisał:
To nie jest smutne.
...
Może to było największą pomocą.


ZuziaPRL napisał:
Poprostu aby miec szczescie trzeba na to pozwolic...


Agent napisał:
Tak jak Ty zaakceptowałaś takie rozwiązanie.
...
założenie, że inni oczekują/potrzebuja naszej pomocy tylko czasem jest błedne.


Darco napisał:
kochać to nie tylko trwać przy kimś, ale również pozwolić odejść.



Dzięki za wszystkie komentarze, potrzebowałam tego. W każdym znalazły się dla mnie cenne wskazówki, a poza tym macie rację - forum promieniuje magią i już samo przebywanie tutaj jest uzdrawiające. Po prostu chce się tu być. Dziękuję Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ZuziaPRL




Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 188
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Orion

PostWysłany: Pon 21:54, 10 Wrz 2007    Temat postu:

Wczesniej bylam tak pograzona w swoich myslach, ze zapomnialam napisac do Limonki!

Wracajac jeszcze do jej relacji z Jozkiem na planie mentalnym to nie chce sie wierzyc, ze byl z nim tak "blisko". Stan alfa umozliwia stac sie medium?
Rowniez wyslam czesto Reiki, staram sie dostrajac do odbiorcy ale w ten sposob nie odczuwam mysli danej osoby az tak.
Wysylam Reiki i odbiorca sam decyduje co sie stanie z energia.
Wysylanie nie jest dla mnie meczace dlatego tutaj mialabym pewne problemy byc az tak blisko mentalnie z osoba chora czy potrzebujaca wsparcia. Podziwiam! taki kontakt wymaga duzej pewnosci w stoswaniu techniki.

Hmmm, czytam czytam i coraz bardziej wydaje mi sie, ze duzo przegapilam do tej pory i odkrywam nowy Swiat!
Dzieki Wam oczywiscie, dzieki Waszej otwartosci pisania o technikach i problemach.
Nie jest w moim typie prawienie komplementow ale to forum moze naprawde pomoc wielu ludziom interesujacych sie tematem i szukajacych odpowiedzi.

Sama widze, ze wiele zapomnialam z tego co przeczytalam w ksiazkach o Silvie, brak ciagu, brak motywacji. Tutaj przypominam sobie ... duzo nowego. Po kursie stanie sie to forum mobilizacja aby zostac w temacie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agent
Administrator



Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 732
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Śląsk

PostWysłany: Pon 23:19, 10 Wrz 2007    Temat postu:

I taka z załozenia jest funkcja tego forum - pozostać w temacie, znależć pomoc w razie wątpliwości, czego Tobie i Nam wszystkim życzę Smile
Na pierwszym kursie byłam z przyjaciółką (muszę kiedys opisac jak do tego doszło, bo oczywiście "przypadkiem") i juz w poniedziałek rozdzwoniły nam się telefony na wzajem. "A jak to miało byc z tym zwierciadłem, w którą stronę?", " A co robisz jak juz jestes w laboratorium?" "A klientów to programujesz grupowo, czy kazdego z osobna?" Itp.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Limonka




Dołączył: 08 Wrz 2007
Posty: 106
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 23:19, 10 Wrz 2007    Temat postu:

ZuziaPRL napisał:
Stan alfa umozliwia stac sie medium?

Zuziu, teraz mnie zaskoczyłaś. Ja tego nie wiem, być może, że tak. Ale w odniesieniu do mnie samej nigdy nie przyszłoby mi to do głowy. Jak kontaktowałam się z Józkiem na planie mentalnym, to On jeszcze żył. Umarł niecałe 6 miesięcy później. Nie była to dla mnie rozmowa z duchem osoby nieżyjącej (bo tak rozumiem rolę medium, mylę się?). Wystarczająco straszna była dla mnie zdobyta wiedza, że ten człowiek niedługo umrze. Widziałam go tylko jeden raz, więc praktycznie nie znałam i byłam świadoma tego, że tak musi się stać, ale nie umiałam się z tym pogodzić. Na weselu był taki pełen życia...

Ostatniego dnia kursu u Moniki wykonywaliśmy takie ćwiczenia w małych grupkach, polegające na diagnozowaniu w stanie alfa nieznanych nam osób (żyjących!) oraz pomocy tym osobom w uwolnieniu się od dolegliwości, które im dokuczały. Ja wtedy "widziałam" w moim umyśle bardzo wyraźne obrazy tych ludzi, z wieloma szczegółami (jak np. starsza kobieta z jednym błyszczącym zębem z przodu itp.). Monika powiedziała, że to świadczy o tym, że udaje mi się wejść z nimi w dobry kontakt, i co za tym idzie, moja pomoc może być skuteczna. Natomiast Józek mojej pomocy po prostu nie chciał/nie potrzebował i widocznie tak było dla niego najlepiej, chociaż ja tego nie chciałam zrozumieć.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agent
Administrator



Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 732
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Śląsk

PostWysłany: Pon 23:19, 10 Wrz 2007    Temat postu:

I taka z załozenia jest funkcja tego forum - pozostać w temacie, znależć pomoc w razie wątpliwości, czego Tobie i Nam wszystkim życzę Smile
Na pierwszym kursie byłam z przyjaciółką (muszę kiedys opisac jak do tego doszło, bo oczywiście "przypadkiem") i juz w poniedziałek rozdzwoniły nam się telefony na wzajem. "A jak to miało byc z tym zwierciadłem, w którą stronę?", " A co robisz jak juz jestes w laboratorium?", "A klientów to programujesz grupowo, czy kazdego z osobna?" Itp.
No, po prostu dobrego forum brakowało...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Stoka




Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 2259
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 23:33, 10 Wrz 2007    Temat postu:

Tak - medium- no wstyd ,ale do konca nie wiem kim jest medium.
Ale tak - mozna telepatycznie być z kims w róznych chwilach i nie jest to niczym niezwykłym.
Oczywiście Amerykanie / bo oni to lubią robić i chwała im za to / wykonali badania nad telepatia.Wyodrębnili dwie grupy. Jedna była np w Nowym Yorku inna - nie wiem - na Florydzie.
Pózniej tym pierwszym kazano wykonywac jakieś czynności , a ci drudzy mieli sie nastawić na odbiór/ nie pamietam czy w stanie alpha, czy w betha/.
Ci drudzy narysowali swoje mentalne mysli ,ktore w dokładny , lub symboliczny sposób oddawały czynności tych pierwszych.

Ja osobiście mam niezwykłe spostrzeżenia nt telepatii przy stosowaniu techniki zegar czasu i opisze pózniej.
Dlatego są niezwykłe gdyż "sprawdzały" sie w przyszłosci.
Lecz by nie gubić głównego watku. Powiem ,ze tez początki ćw Silvy przerabiałam z koleznaką.
To ,ze inna osoba moze potwierdzić nasze "urojenia" jest bardzo ważne.
To moze potwierdzić Fil - gdyz razem pracowalismy nad paroma sprawami.
Daje to pewność i pozawala rozwijać techniki.
Moja kolezanka w dniu smierci Papieża była z nim i trzymała go za ręke.
Pózniej usłyszałyśmy komunikat ,że;
Papiez umierał w obecności kardynała Dziwisza ,który trzymał go za ręke.....
Nic dodac nic ująć ... amen.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Limonka




Dołączył: 08 Wrz 2007
Posty: 106
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Wto 18:39, 11 Wrz 2007    Temat postu:

Stoka napisał:
Tak sie składa ,że przezyłam śmierć kliniczną.
Osobiście to czego doświadczyłam, jeszcze bardziej zacheciło mnie do ćwiczeń MS.
Gdyż wizualizacje bardzo przygotowują do przejścia na drugą stronę.
Może opiszę to w któryms z fantastycznych Topiców poniżej.

Stoka, jeśli zechciałabyś opisać Twoje doświadczenia związane ze śmiercią kliniczną i przechodzeniem na drugą stronę, to ja bardzo chętnie poczytam, bo to interesujący temat. Może być nawet w innym, odpowiednim wątku. Proszę Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ZuziaPRL




Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 188
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Orion

PostWysłany: Wto 20:20, 11 Wrz 2007    Temat postu:

Wiem o wypadku ale nie wiedzialam o smierci klinicznej rowniez bylabym zainteresowana wrazeniam. Moj pradziadek wiem, ze mial smierc kliniczna opowiadal, ze widzial tunel i ktos go prowadzil do swiatla. Bylo tam dobrze....jak wrocil do tego swiata tesknil za tamtym.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Metoda Silvy samokontrola umysłu Strona Główna -> Co CIEBIE interesuje - o c
Idź do strony 1, 2  Następny
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 - 2005 phpBB Group
Theme ACID v. 2.0.20 par HEDONISM
Regulamin